Adam Małysz dosadnie o skokach Polek

0
373
"Nasze kobiety wciąż bardzo odstają od najlepszych na świecie." - powiedział Adam Małysz. Źródło: twitter.com/sportsinwinter

Adam Małysz powiedział, że nie jest zadowolony z postawy polskich zawodniczek na skoczni w mistrzostwach świata w narciarstwie klasycznym w Oberstdorfie.

Małysz skrytykował także niechęć Polek do wszelkich zmian, które pomogłyby dziewczynom dogonić świat.

Podczas pierwszych treningów na dużej skoczni w Oberstdorfie najlepsze zawodniczki w skokach narciarskich skakały na odległość 12-130 metrów. Jednak najlepszy skok Polki – w tym przypadku Anny Twardosz – wynosił 106 metrów. To pokazuje, że polskie zawodniczki muszą jeszcze dużo zrobić, aby powalczyć o podium. Niestety, między Polkami a innymi zawodniczkami jest wielka przepaść.

I chociaż można usprawiedliwić dziewczyny tym, że to wciąż młoda dyscyplina, to pierwsze skoki treningowe na dużej skoczni Polek nie dają nam dużo nadziei i nie napawają optymizmem. Wiele do życzenia pozostawia także podejście pań.

– Rzeczywiście nie wygląda to zbyt dobrze. Nie jest wesoło. Nasze kobiety wciąż bardzo odstają od najlepszych na świecie. Myślałem, że Łukasz Kruczek jest na tyle stanowczym trenerem i jak przyjdzie to postawi na nogi tę dyscyplinę u nas – powiedział Małysz w rozmowie z Onet. 

– Nie wiem jednak czemu nie możemy się przebić. Tak naprawdę słowa pochwały można skierować do Anny Twardosz. Ona zrobiła duży postęp. Wiele osób stawiało na niej krzyżyk. Bardzo smutne jest to, co się stało z Kingą Rajdą. Nie wiem, czy wciąż wpływ na nią ma upadek w Wiśle, a może coś innego. Ona przecież była numerem jeden polskich skoków kobiecych, a teraz skacze źle – dodał Małysz.

– Trudno jest mi rozmawiać na ten temat. Na pewno po sezonie trzeba siąść i wspólnie pomyśleć nad tym, co w ogóle możemy zrobić. Musimy się zastanowić, czy coś szwankuje w samym szkoleniu, czy może jednak dziewczyny nie mają po prostu predyspozycji do skakania? Rozmawiałem już z prezesem Apoloniuszem Tajnerem i Janem Winklem, sekretarzem generalnym PZN. Musimy podjąć jakieś kroki. Tym bardziej, że za rok zimowe igrzyska olimpijskie w Pekinie. Myśleliśmy, że Łukasz Kruczek wyszkoli do tego czasu dwie zawodniczki, które pozwoliłby na walkę o medal w konkursie mikstów – powiedział Małysz.

W rozmowie z Łukaszem Jachmiakiem ze Sport.pl, trener Kruczek powiedział: „Nie jestem człowiekiem, który uderzy pięścią w stół”.

– To dziwne, co on powiedział, bo znam Łukasza z zupełnie innej strony. Pamiętam, jak prowadził kadrę chłopaków i wtedy zupełnie inaczej się zachowywał. Teraz, kiedy sam tak mówi, to nie napawa mnie to optymizmem. Stanąłem murem za Łukaszem kiedy usłyszałem wypowiedź jednej z naszych zawodniczek (Kamila Karpiel – przyp. TK), że to trener ma się do niej dostosować, a nie na odwrót. Tak jednak nie powinno być. Jeżeli Łukasz sam mówi, że nie potrafi być stanowczy, to nie jest to dobry sygnał – powiedział Małysz w rozmowie z Onet.

Małysz powiedział, że bywa czasami na treningach kobiet i że kobiety zawsze płaczą.

– Widzę, że pewne rzeczy trudno jest przekazać dziewczynom. Sugeruję pewne rzeczy, wskazując, by robiły to podobnie jak mężczyźni. Nie są one jednak do końca w stanie w to uwierzyć. Przygotowaliśmy dla nich buty, dzięki którym łatwiej prowadzi się narty. Odrzuciły je i stwierdziły, że jak narty idą im płasko, a nie wychodzą za głowę, to nie jest to dobry skok. Trenerzy też twierdzą, że dziewczyny skaczą zupełnie inaczej. Do tego wszystkiego u dziewczyn dochodzą jeszcze emocje. Czy jest dobrze, czy jest źle, to one płaczą cały czas. Współczuję trenerom, bo nie mają łatwo. Z drugiej strony musimy wymagać poprawy, bo kładziemy na skoki kobiet niemałe pieniądze – powiedział Małysz.

Czytaj: Oto zarobki polskich skoczków