Angielskie zespoły kompletnie zdominowały europejskie puchary. W tym roku mamy okazję oglądać dwa finały z udziałem jedynie drużyn z Wysp Brytyjskich. We wczorajszym spotkaniu, pierwszym z wymienionych, Chelsea pokonała Arsenal 4:1 i wygrała Ligę Europy, po raz drugi w swojej historii.
Organizacja spotkania od dłuższego czasu wzbudza kontrowersje. Odległość Baku od większości większych miast europejskich jest gigantyczna, a samo dotarcie do stolicy Azerbejdżanu wiązała się z ogromnymi kosztami, szczególnie dla fanów z Londynu. Przez odległość trybun od murawy cel wyprawy okazywał się uciążliwy do oglądania. Kluby otrzymały po 6000 biletów dla swoich kibiców pomimo 70 tysięcy miejsc, lecz ze względu na różne trudności część z tych wejściówek została zwrócona.
Kolejna afera wybuchła, gdy Ormianin Henrikh Mkhitaryan ogłosił pozostanie w domu, ze względu na obawę o swoje życie na terenie Azerbejdżanu. Ze względu na konflikt o Górski Karabach, który mimo że został zakończony wciąż wzbudza negatywne emocje obu państw wobec siebie, obywatele Armenii nie są mile widziani w Kraju Ognia.
Sam finał przez dłuższy czas był kontynuacją fatalnej famy, która niosła się a propos meczu i jego otoczki. W pierwszej połowie oglądaliśmy nieudolne próby obu stron, w drugiej części spotkania worek z bramkami otworzył się, ze względu na liczne błędy defensywy Arsenalu. Chelsea była bezlitosna dla swoich sąsiadów i wygrała spotkanie 4:1, mogąc świętować zwycięstwo. Poza samym pucharem, „The Blues” zapewnili sobie pierwszy koszyk w losowaniu grup w Lidze Mistrzów, udział w zmienionej formule Klubowych Mistrzostw Świata w 2021 i mecz o Superpuchar Europy przeciwko zwycięzcy Champions League.
