Surfer wraca po urazie mózgu, aby dostać się na Igrzyska Olimpijskie Tokio 2020

0
276
Owen Wright zajmuje obecnie 20. miejsce w WSL Championship Tour. Zdjęcie: Getty Images

„Czysta radość” z łapania tej idealnej fali nigdy nie słabnie dla Owena Wrighta, ale on też wie aż za dobrze, jak źle może się to potoczyć.

„Musiałem znowu nauczyć się chodzić i znowu nauczyć się surfować” – powiedział Owen Wright. 

Sezon 2015 przebiegał bardzo dobrze dla Australijczyka Wrighta, który zajął piąte miejsce w World Surf League’s Championship Tour. Szedł po tytuł mistrza świata i był „w jednej z najlepszych form swojego życia”.

Ale podczas treningu przed finałowym wydarzeniem roku na Hawajach wszystko się zmieniło. Fala o długości ponad 4,5 m, która go złapała, okazała się ostatnią kroplą po serii wcześniejszych mniejszych wstrząsów mózgu, pozostawiając go z krwawieniem i obrzękiem mózgu oraz oficjalną diagnozą urazowego uszkodzenia mózgu.

„Niektórych szczegółów nadal nie pamiętam” – mówi Wright dla BBC Sport.

„Fala wylądowała na mojej głowie i wstrząsnęła mną tak mocno, że po prostu straciłem zmysły. To była długa droga powrotna.

„Wytłumaczono mi, że wszystko to wciąż tam jest, po prostu musisz ponownie połączyć te wzorce mózgowe”.

Surfing płynie w żyłach rodziny Wrighta. Jest jednym z pięciorga rodzeństwa, które surfuje; siostra Tyler jest dwukrotną mistrzynią świata kobiet, podczas gdy brat Mikey jest również w Championship Tour.

„Mój tata wyznawał taką filozofię, że jeśli można zmusić jedno dziecko do surfowania, ojcostwo jest łatwe” – mówi.

Kiedy zniknął z oczu opinii publicznej, to jego rodzina zebrała się wokół po jego kontuzji, gdy starał się zrozumieć jej powagę.

Zachowywał się „jakby to nie było nic złego”, bo tego nie było widać – żadnych skaleczeń, otarć, gipsu ani kul. W końcu rodzina musiała przeprowadzić interwencję.

„Nie wydaje mi się, żebym zawsze w pełni rozumiał powagę kontuzji ze względu na charakter kontuzji. ​​Byłem trochę zakręcony” – mówi 31-latek.

„Jeśli zapytasz moich przyjaciół i rodzinę, cały czas próbowałem surfować. Musieli mi zabrać deski surfingowe. Ledwo mogłem przejść przez długość domu, ale wciąż próbowałem posurfować”.

Kiedy w końcu pozwolono mu wrócić do swoich desek, kilka miesięcy później, nie był to łatwy powrót do wody, którego się spodziewał.

„Nie mogłem wstać, więc była to bardzo mieszana torba emocji. Po prostu nie wiedziałem, jak wstać”.

To był marzec 2016 roku.

Dokładnie rok później, w marcu 2017, wygrał Quiksilver Pro Gold Coast – jego pierwszy konkurs na trasie, 15 miesięcy po ostatnim.

To było emocjonalne zwycięstwo nie tylko z oczywistego powodu. W finale pokonał swojego najlepszego przyjaciela Matta Wilkinsona, mężczyznę, który był u jego boku przez całą kontuzję, i został przywitany na plaży przez jego teraz żonę Kitę i ich małego synka.

„Wciąż byłem bardzo osłabiony i było wiele konfliktów między stronami, czy powinienem surfować, czy nie” – mówi Wright.

„Dla mnie wyjście i wygranie tego pierwszego konkursu w tym roku było czymś niezwykle wyjątkowym i po prostu pokazało mi moc marzenia i posiadania tej wizji, nie tracąc jej z oczu”.

Wright wygrał Tahiti Pro Teahupo’o w 2019 roku. Zdjęcie: GETTY IMAGES

Wright został z trwałymi skutkami kontuzji, chociaż „nie ma na co naprawdę narzekać”. Jednak teraz podejmuje dodatkowe środki ostrożności i często można go zobaczyć, jak zakłada kask podczas treningów i zawodów.

Taka ochrona jest rzadkim widokiem w sporcie i Wright chce, aby stała się ona bardziej powszechna – teraz uważa, że ​​jego zadaniem jest „głośniej mówić” o jej dostępności.

„Noszę go zawsze, gdy czuję, że istnieje dla mnie ryzyko. Jeśli czynnik ryzyka wzrośnie, zakładam kask” – mówi.

„Jeśli jest dużo ludzi i jest tłoczno, zakładam kask, ponieważ istnieje ryzyko, że ktoś uderzy we mnie deską. Jeśli fale są duże, zakładam kask. Jeśli są kamienie, zakładam kask.

„Jest wielu surferów, średniozaawansowanych, początkujących, od dzieciaków po doskonałych surferów, którzy nie zdają sobie sprawy z ryzyka dla swojej głowy i mózgu. Kiedy doznasz kontuzji, nic innego nie działa.

„Jest na to prosta odpowiedź. Jest kask i chcę, żeby stał się częścią surfowania”.

Miał na sobie kask, kiedy wygrał Tahiti Pro Teahupo’o w 2019 roku – jedną z największych fal na świecie – i będzie go nosić w nadchodzących tygodniach, kiedy surfując, zadebiutuje na olimpiadzie w Tokio.

Czytaj: Igrzyska Olimpijskie w Tokio: ogłoszono stan wyjątkowy wraz ze wzrostem liczby przypadków Covid

W przeciwieństwie do Tahiti, miejsca do surfowania podczas Igrzysk Olimpijskich w Paryżu 2024, Japonia nie słynie z wielkich fal, a plaża Tsurigasaki nie zaoferuje konkurentom największych fal.

Ale igrzyska były dla Wrighta światłem na końcu tunelu, okazją do noszenia barw jego kraju na największej scenie i zaprezentowania tego sportu nowej publiczności.

„Igrzyska olimpijskie były moim wielkim celem” – mówi. „W pewnym sensie spadłem z tempa mistrzowskiego z powodu kontuzji głowy, a moja zdolność do kręcenia się, przewracania i wykonywania aeriali była dość osłabiona, ale nadal mogę naprawdę dobrze surfować, a kwalifikacje do olimpiady były dla mnie bardzo realną możliwością.

„Więc włożyłem w to cały swój wysiłek i ostatecznie zakwalifikowałem się na pierwsze miejsce w Australii i to był ten moment, w którym poczułem, że tak, jestem tam i całkowicie wróciłem.

„Uwielbiam osiągać różne rzeczy w sporcie i czułem trochę, że nie jestem w stanie osiągnąć tego, co chciałbym osiągnąć po kontuzji, a dostając się na igrzyska olimpijskie czułem, jakbym znów miał poczucie wielkiej wygranej i wielką wygraną dla siebie.”

Więc jeśli zakwalifikowanie się do Igrzysk było samo w sobie wielkim zwycięstwem, czy może być w drodze jeszcze większe zwycięstwo?

„Myślę, że to będzie interesujące” – mówi Wright. „Myślę, że mam naprawdę dobrą okazję do wykazania się”.